urodziłem się
z żebraczą misą dłoni
otulony w płaszcz własnej skóry
z ostrzem krzyku jedynie
z tą odrobiną powietrza w płucach,
którą zwrócę w ostatnim wydechu
w ciele, które powróci do pyłu
bez pamięci własnej historii
posiadam
parę łachów – skrywają moją bezbronność
wspomnień, które – uwolnione – zamienią się w gwiazdy
i zgasną w powiewie skrzydeł motylich
zostawiłem
parę potrąconych nieuważną stopą kamieni
połamane gałęzie w gąszczu czasu
tuzin odcisków na skórze kochanki
żebrak
żebrak proszący
o kilka dni nauki jeszcze
o kilka nocy zapomnienia
ich wurde geboren
mit Bettelschale der Hände
gehüllt im Mantel eigener Haut
nur mit der Klinge des Schreies
mit ein bisschen Luft in Lungen,
die ich in letztem Ausatmen zurückgeben werde
im Körper, der zu Staub kehren wird
ohne Gedächtnis eigener Geschichte
ich besitze
ein paar Klamotten – verdecken meine Hilflosigkeit
ein paar Erinnerungen, die – befreit – sich in Sterne verwandeln werden
und im Wind der Schmetterlingsflügel erlöschen
ich hinterließ
ein paar mit unaufmerksamem Fuß gestoßene Steine
gebrochene Zweigen im Gebüsch der Zeit
Dutzend Fingerabdrücke an der Haut der Liebhaberin
Bettler
Bettler, der bittet
um noch ein paar Tage des Lernens
um noch ein paar Nächte des Vergessens
I was born
with a begging bowl of my hand
wrapped only in the cloak of my skin
with a blade of merely cry
with this tad of breath in my lungs
I will return in my last gasp
in a body that will return to dust
without a memory of its own story
I own
a couple of rags – they conceal my defenselessness
memories that – when they are freed – will turn to stars
and fade out in the breeze of butterfly’s wings
I have left
a couple of rocks nudged by an unwary foot
broken branches in the thicket of time
a dozen of prints on the skin of a lover
a beggar
a beggar asking
for a few more days of learning
for a few more nights of oblivion